Czekając na dostawę
W ciągu ostatnich 2 lat większości z nas zdarzyło się znacznie dłużej czekać na zamówiony produkt lub być zmuszonym do szukania zamiennika. Żeby zrozumieć zaistniałą sytuację, trzeba przypomnieć sobie początek pandemii, która uwydatniła słabe strony łańcucha dostaw, doprowadzając do jego kryzysu.
Na początku 2020 roku sklepy i biura zostały zamknięte, wiele fabryk zmniejszyło produkcję i zwolniło pracowników. Podobnym tropem poszły firmy transportowe, które zakładały obniżenie popytu. Chiny, które są liderem w eksporcie, skupiły się na wytwarzaniu środków ochrony osobistej, w tym maseczek, odpowiadając na ponad połowę światowego zapotrzebowania. W tym samym czasie, wbrew wcześniejszym przewidywaniom, zainteresowanie konsumentów takimi produktami jak laptopy, meble czy elektronika znacznie wzrosło. Przemysł nie był na to gotowy. Fabryki miały do dyspozycji mniejszą liczbę pracowników. Szybko zaczęło brakować też surowców, a wraz z nimi podzespołów. Za przykład niech posłużą słynne już chipy do samochodów. Kryzys dotknął także transportu morskiego, który odpowiada za tranzyt 80% towarów w obrocie handlowym na świecie. Opóźnienia w wysyłce u producentów spowodowały zatory w kluczowych portach kontenerowych. To wszystko doprowadziło do chaosu w łańcuchu dostaw, który nie ustępuje, a wręcz się nasila. Niedobory produktów dotyczą tak naprawdę każdego sektora, zaczynając od przemysłu samochodowego, przez elektronikę, po meble i materiały budowlane. W efekcie, ze względu na zapotrzebowanie przewyższające dostępność kontenerów transportowych, przykładowy koszt wysyłki z Szanghaju do Los Angeles wzrósł dziesięciokrotnie. Ale na tym nie koniec. Z powodu nawrotu pandemii w Chinach po raz kolejny zamknięto fabryki. Sankcje, którymi została objęta Rosja, zablokowały możliwość transportu kolejowego z Państwa Środka do Europy. To oznacza, że liczone w milionach kontenery muszą również zostać wysłane drogą morską. Już dziś wiemy, że wojna w Ukrainie poskutkuje niedoborami wielu surowców, w tym niklu, aluminium, oleju słonecznikowego i wielu innych.
Łańcuch dostaw okazał się zbyt złożony i uzależniony od odległych fabryk, żeby być odpornym na aktualne wstrząsy. Aby poradzić sobie z tym kryzysem, firmy muszą zweryfikować sposoby i miejsca produkcji. Odpowiedzialność leży także po stronie konsumentów. Wszyscy będziemy musieli zmienić swoje podejście do zakupów, ponieważ niektóre produkty nie zostaną wyprodukowane, a na inne wielu z nas nie będzie stać.
Wystawa „Czekając na dostawę” opowiada o alternatywnych sposobach transportu oraz innowacyjnych strategiach, które mogą zmienić obecne procesy produkcji. Prezentuje również rozwiązania, które angażują docelowego odbiorcę w etap wytwarzania produktu. W niepewnych czasach jedno jest pewne – nowa rzeczywistość zmusza do zmian.
Boem
produkty do domu
2020
W czasach niepewnych dostaw rozwiązaniem może okazać się druk 3D.
Dekadę temu drukarki 3D były prezentowane jako innowacyjny sprzęt, który zagwarantuje niemal nieograniczone możliwości. I choć faktycznie dziś są wykorzystywane w wielu dziedzinach, od przemysłu lotniczego czy samochodowego po medyczny, wciąż nie zagrzały miejsca w naszych domach. Jak pokazuje pochodzące z Czech Boem Studio, wkrótce może się to zmienić. W jego ofercie znajdują się produkty, które można samodzielnie wydrukować w 3D. Na stronie studia zamawia się tylko ich projekt. To idealne rozwiązanie na czasy niepewnych dostaw, bo całkowicie eliminuje potrzebę transportu przedmiotów do miejsca docelowego, a dzięki temu, że akcesoria nie muszą być produkowane, żeby zostały sprzedane, tak jak to jest w tradycyjnym modelu, oszczędza się także energię. Oferta studia jest naprawdę bogata: od dekoracji do domu, jak wazony czy osłonki na kwiaty, przez niewielkie meble, po lampy czy nawet akcesoria dla najmłodszych, jak zestaw zabawek do piaskownicy.
Foodbugs
jedzenie
2022
Owady mogą stać się alternatywą dla drożejącej żywności.
Do niedawna lwia część oleju słonecznikowego, jęczmienia i pszenicy była importowana z Ukrainy i Rosji, tak więc wojna uderzyła także w światowy system żywnościowy. Z kolei Chiny i Indie, które znajdują się w czołówce globalnych eksporterów pszenicy, za sprawą zmian klimatycznych czeka prawdopodobnie fatalny plon – Indie już wprowadziły z tego powodu zakaz eksportu. Wszystko to zaowocuje podwyżkami cen jedzenia.
Owady, które nazywane są jedzeniem przyszłości, mogą być odpowiedzią na ten problem. Z łatwością przystosowują się do zmian klimatycznych i zużywają znacznie mniej zasobów niż hodowla bydła, stanowią więc alternatywę dla mięsa. Mogą być również zamiennikami produktów zbożowych. Co więcej, mają dużo wartości odżywczych i białka. Można je wykorzystywać w kuchni naprawdę wszechstronnie, co pokazuje marka Foodbugs, która ma w ofercie nie tylko jadalne owady czy wzbogacone o nie batony i granole, ale także mąkę ze świerszczy i proteinowy makaron z ich dodatkiem.
F*cking Stop Burning Clothes
ubrania z recyklingu
2021
Aktywistyczna kolekcja ma zwrócić uwagę na problem spalania ubrań.
Każdego roku branża mody produkuje około 92 milionów ton odpadów tekstylnych. Co sekundę na wysypisko trafia śmieciarka pełna ubrań – wśród nich są takie, których nikt ani razu nie miał na sobie. Choć brakuje szczegółowych danych, wiadomo, że marki fast fashion często celowo niszczą towary, które się nie sprzedadzą, by móc je transportować jako odpad.
Kolekcja czeskiego projektanta Milana Flíčka, nosząca nazwę F*kcing Stop Burning Clothes, zwraca uwagę na ten problem. Zastosował on materiały pochodzące z końcówek kolekcji, które w przeciwnym wypadku nie zostałyby wykorzystane. Dzięki wynalezionej przez projektanta technice noszącej nazwę fire piping na materiale powstają kształty przywodzące na myśl ogień. Zainspirował go między innymi Jan Palach – student, który w czerwcu 1969 roku dokonał aktu samospalenia, protestując przeciwko apatii obywateli Czechosłowacji wobec interwencji wojsk Układu Warszawskiego.
Hashioki
2021
Podstawki pod pałeczki, dzięki którym resztki z restauracji zyskują drugie życie.
Z badań Instytutu Ochrony Środowiska wynika, że każdego roku w Polsce marnuje się niemal 5 ton żywności. Jednocześnie jej ceny wciąż rosną i raczej nie przestaną, zwłaszcza że w najbliższej przyszłości czekają nas poważne niedobory. Tymczasem szwedzka projektantka Carolina Härdh stworzyła rozwiązanie, dzięki któremu resztki mogą zyskać drugie życie. Hashioki to podstawki pod pałeczki, które wykonane zostały z odpadów z mieszczącej się w Göteborgu japońskiej restauracji Vrå. Dzięki projektantce to, co zwykle uważamy za resztki, zamieniło się w materiał przypominający eleganckie lastryko.
Härdh zmieliła muszle ostryg na kawałki różnej wielkości i połączyła je z suszonymi wodorostami kombu, które są popularne w japońskiej kuchni. W roli spoiwa wykorzystany został naturalny klej z wygotowanych ości oraz skrobia pochodząca z wody, w której gotuje się ryż. Wykonane w ten sposób podstawki pod pałeczki zdobią stoły w restauracji i są sygnałem dla gości, że miejsce dba o zasoby spożywcze i rozsądnie nimi gospodaruje.
Opakowania zwrotne w paczkomatach
opakowania
Modivo testuje opakowania wielokrotnego użytku do paczkomatów.
Podczas pandemii niezwykle upowszechniły się zakupy online – 2020 rok przyspieszył rozwój e-handlu aż o dekadę. Sprzedaż przez internet wzrosła wówczas w naszym kraju o 35%, a aż 85% Polaków zadeklarowało, że po zakończeniu pandemii wciąż będzie kupować online – 10% nawet częściej niż wcześniej.
W 2020 roku w Polskę wysłanych zostało 640 mln paczek. Tak ogromna liczba przesyłek przekłada się na gigantyczne ilości odpadów – kartonów czy folii, które po dotarciu do odbiorcy lądują w koszu. Modivo, należąca do CCC platforma modowa, połączyła siły z InPostem, by pokazać, że nie musi tak być. Testowane przez nią ekologiczne opakowania wielokrotnego użytku wyposażone są w etykiety zwrotne, dzięki którym można je oddać w dowolnym paczkomacie. Stamtąd trafią do magazynu Modivo, a następnie do kolejnego klienta. Dzięki temu każdy karton jest wykorzystywany nawet 10 razy.
Kompromis
ubrania
2016
Niewielka pracownia krawiecka, która szyje ubrania z materiałów z odzysku.
Czy można pozwolić sobie na nowe ubrania, nie dokładając się jednocześnie do góry odpadów produkowanych przez przemysł odzieżowy? Niewielka warszawska pracownia krawiecka Kompromis pokazuje, że to możliwe. Kompromis to kwintesencja upcyklingu. Wszystkie ubrania, które ma w swojej ofercie pracownia, powstają z materiałów z odzysku: z wełnianych koców, obrusów z drugiej ręki czy z lnu. Dzięki tradycyjnemu rzemiosłu dobrej jakości tkaniny zyskują drugie życie.
W ofercie pracowni pojawiają się sukienki, koszule, szaliki czy kurtki, które cieszą się ogromną popularnością. Z kolei pod szyldem Kompromiś powstają ubrania dla dzieci – bo ekologiczna moda nie musi mieć wieku i nie jest zarezerwowana wyłącznie dla starszych. Warszawska pracownia ma na swoim koncie również kostiumy do filmów i projekty dla lokali gastronomicznych – oczywiście także z materiałów z odzysku.
Wypożyczalnia ubranek
ekologia współdzielenia
2018
Ekonomia współdzielenia na rynku odzieży dziecięcej.
Dzieci w ciągu pierwszych dwóch lat życia przechodzą aż przez siedem rozmiarów ubrań. Dlatego też części rzeczy, która jest dla nich kupowana, nawet nie noszą. Niektóre mają na sobie tylko kilkukrotnie, więc wciąż są w świetnym stanie. Takie ubrania z powodzeniem mogłyby posłużyć innym dzieciom, zamiast trafiać na wysypisko. Dzięki inicjatywie niemieckiego startupu Kilenda, którego partnerem strategicznym jest marka Tchibo, staje się to możliwe.
Kilenda łączy ekonomię współdzielenia z cyrkularną modą, wprowadzając możliwość wypożyczania ubrań online. W ofercie jest odzież dla dzieci do lat trzech, odzież ciążowa oraz nosidełka – wszystkie rzeczy udostępnione zostały przez markę Tchibo i powstały zgodnie z zasadami zrównoważonej produkcji. Usługa dostępna jest w Niemczech na platformie Tchibo Share. To rozwiązanie nie tylko ogranicza liczbę odpadów, ale też sprawia, że trzeba wyprodukować i przetransportować mniej ubrań.
Kosmetyki Forgo
kosmetyki
2020
Kosmetyki w saszetkach wystarczy zalać wodą, by otrzymać pełnowartościowy produkt.
Amerykańska firma TerraCycle, która zajmuje się recyklingiem, wyliczyła, że branża kosmetyczna każdego roku produkuje ponad 120 mld opakowań z plastiku. Tę liczbę próbuje się ograniczać, wprowadzając opakowania z innych tworzyw. A co, gdyby przy okazji zrewolucjonizować sam produkt? Pochodzące ze Sztokholmu studio projektowe From Us With Love stworzyło kosmetyki Forgo w papierowych saszetkach. Po rozrobieniu ich zawartości z wodą uzyskuje się pełnowartościowy produkt – mydło do rąk lub żel pod prysznic.
Mniej opakowań to mniejsze emisje gazów cieplarnianych, ale oprócz aspektu ekologicznego istotna jest także kwestia transportu. Kosmetyki w saszetkach są lżejsze i zajmują nieporównywalnie mniej miejsca, bo nie trzeba transportować dodatkowo wody ani butelek, w które są pakowane. Co więcej, produkty marki Forgo są wegańskie i powstają wyłącznie ze składników pochodzenia naturalnego.
Krzesło SE17
krzesło
2020
Do zrobienia tego krzesła potrzebne były tylko reklamówki i drewno z parku.
Czy potrzebne nam materiały faktycznie muszą podróżować przez pół świata? Duża część jest przecież dostępna lokalnie, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Grupa absolwentów wzornictwa z Royal College of Art postawiła wręcz na hiperlokalność i zobaczyła ogromny potencjał w materiałach, które wiele osób uznałoby za śmieci.
W ramach projektu Adreaz Kamolz i Andrew Scott zrobili krzesło SE17, które powstało wyłącznie z tego, co znaleźli w londyńskiej dzielnicy Southwark. Młodzi projektanci skonstruowali analogową tokarkę z drewnianych palet i wieszaka na ubrania, a następnie skorzystali z niej, by stworzyć ramę krzesła ze znalezionego w pobliskim parku drewna. Plecione siedzisko krzesła wykonane jest z liny, która z kolei powstała z reklamówek znalezionych na East Street Market. Projekt nie tylko odpowiada na problem z łańcuchami dostaw – jest także krokiem w kierunku większej samowystarczalności w projektowaniu.
Oddaj i zyskaj
2021
Dzięki usłudze „Oddaj i zyskaj”, którą wprowadziła IKEA, damy naszym starym meblom drugie życie.
W latach 60. mieszkańcy USA wyrzucali 2 mln ton mebli rocznie. Dziś jest to już 12 mln ton. Tymczasem wyprodukowanie i wysłanie jednego mebla emituje aż 90 kg CO2 – tyle, ile przejazd samochodem z Gdyni do Warszawy i z powrotem. Na szczęście w ostatnich latach dynamicznie rośnie rynek mebli z drugiej ręki. Szacuje się, że w 2025 roku będzie wart aż 16,6 mld dolarów, czyli 70% więcej niż w 2018 roku.
W Polsce póki co nie ma podobnych badań. Niemniej i w naszym kraju pojawia się coraz więcej inicjatyw dających meblom drugie życie. Jedną z nich jest usługa „Oddaj i zyskaj”, którą wprowadziła IKEA. Zasady są proste – wystarczy, że ma się mebel IKEA w dobrym stanie, na stronie sklepu dokonuje się jego wyceny, a potem przynosi się go do IKEA i wymienia na kartę refundacyjną o ustalonej wartości. Następnie mebel trafia do działu Circular Hub, gdzie nowy właściciel może go nabyć w atrakcyjnej cenie.
Parallel Systems
pojazd
2022
Pojazdy szynowe, które nie potrzebują maszynisty.
Wynalazek Parallel Systems, firmy założonej przez trzech byłych inżynierów SpaceX, na pierwszy rzut oka może wyglądać jak tradycyjny wagon pociągu towarowego. W rzeczywistości jest to jednak kontener, który transportuje ładunek, oraz dwa autonomiczne pojazdy wyposażone w cztery koła, pakiet czujników, silnik elektryczny i akumulatory. Dzięki temu każdy segment może poruszać się samodzielnie i nie potrzebuje do tego lokomotywy. Segmenty można też ze sobą łączyć – zdaniem twórców optymalnym rozwiązaniem będzie konwój, w którym znajdzie się od 10 do 50 kontenerów.
To mniej niż w przypadku pociągów towarowych, które wciąż się wydłużają. To opłacalne, jednak załadunek i rozładunek tak długich pociągów jest czasochłonny, a do tego nie mogą one kursować na wszystkich liniach. Twórcy Pararell Systems przewidują więc, że ich rozwiązanie ma szansę zrewolucjonizować przewóz towarów na krótkich dystansach, pozwoli na zaoszczędzenie czasu i lepsze korzystanie z zasobów.
PlasticRoad
ścieka rowerowa
Ścieżka rowerowa wykonana z plastiku z recyklingu może być trwalsza od tradycyjnej.
Produkujemy coraz większe ilości plastiku, tymczasem poziom recyklingu wciąż jest niski – obecnie w UE odzyskiwana jest zaledwie 1/3 odpadów z tworzyw sztucznych. Firma KWS stworzyła rozwiązanie, które może poprawić te statystyki. Ścieżka rowerowa PlasticRoad w całości wykonana jest z tworzywa sztucznego z recyklingu. Lekka, modułowa konstrukcja z prefabrykatów, która dodatkowo ma zagłębienia do przechowywania i odprowadzania nadmiaru wody deszczowej. Firma zapewnia, że budowa takiej ścieżki jest szybsza, konserwacja prostsza, a konstrukcja trzykrotnie trwalsza niż w przypadku tradycyjnych rozwiązań.
To tym ciekawszy pomysł, jeśli weźmie się pod uwagę rosnące ceny materiałów i brak surowców. Podwyżka cen ropy naftowej przyczyniła się do tego, że drożeje asfalt, z którego robi się ścieżki rowerowe. Nie pozostaje także bez wpływu na koszty paliwa, co niewątpliwie zachęca, by przesiąść się na rower.
Rowery Mokumono
Powrót do tradycyjnego rzemiosła z wykorzystaniem nowoczesnej techniki produkcji.
Aż 97% europejskich producentów rowerów sprowadza ramy i inne części z fabryk w Azji Południowo-Wschodniej. Wszystkie one pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów, spotykając się dopiero w montowni. Dlatego też produkcja rowerów jest niezwykle podatna na zakłócenia łańcuchów dostaw.
Oczywiście nie zawsze tak było – Holandia, która do dziś słynie z rowerów, kiedyś mogła się poszczycić także ich produkcją. Do tej tradycji odwołuje się dwóch braci, którzy założyli markę Mokumono – to lekkie i eleganckie e-rowery, które w całości powstają właśnie w tym kraju. Zainspirowani techniką stosowaną w przemyśle samochodowym, zastąpili tradycyjną ramę z rurek rozwiązaniem wykonanym z dwóch identycznych kawałków aluminium, które są następnie formowane i spawane laserowo. Proces produkcji jest w pełni zautomatyzowany i relatywnie niedrogi, dzięki czemu rama może powstawać w Holandii.
Sellpy
Internetowy second hand, który działa już w 24 krajach, sprawia, że ubrania krążą w zamkniętym obiegu.
Z badania Less Group wynika, że już 69% Polaków kupuje w second handach. Skłaniają ich do tego niskie ceny, wysoka jakość dostępnych tam rzeczy, zróżnicowany asortyment, a także aspekty ekologiczne. Stawiając na gospodarkę obiegu zamkniętego, produkują tym samym mniej odpadów i nie są uzależnieni od branży fast fashion.
Nic więc dziwnego, że rynek odzieży z drugiej ręki wciąż rośnie i przenosi się także do sieci. Internetowy second hand Sellpy został założony w 2014 roku w Szwecji, a dziś działa już w 24 europejskich krajach, w tym w Niemczech, Holandii i w Polsce. Większość jej udziałów należy do grupy H&M. Sellpy zachęca do rozważnej konsumpcji i zmniejszenia negatywnego wpływu, jaki mamy na naszą planetę – a to można zrobić, korzystając z tego, co już zostało wyprodukowane.
Sourcemap
2011
Jak długą drogę musi przejść produkt, zanim trafi do naszych rąk?
Napis „made in...” na metce niewiele wyjaśnia, bo łańcuch dostaw jest niezwykle skomplikowany. Producenta materiału od fabryki, gdzie powstaje towar, dzielą czasem dziesiątki tysięcy kilometrów, a centrum dystrybucji mieści się na innym kontynencie. Istnieje jednak sposób, by sprawdzić, skąd pochodzą rzeczy, które kupujemy. Platforma Sourcemap umożliwia monitorowanie łańcucha dostaw w różnych branżach: spożywczej, motoryzacyjnej czy modowej.
Początkowym celem Sourcemap był zrównoważony rozwój – firmy mogły tu zmierzyć ślad węglowy lub sprawdzić, czy dostawca nie przyczynia się do deforestacji. Wraz z wybuchem pandemii na pierwszy plan wysunęła się logistyka – mapowanie łańcucha dostaw pozwala skutecznie zarządzać ryzykiem, zapobiegać niedoborom i zakłóceniom w przepływie towarów. Firmy są w stanie sprawdzać potencjalnych dostawców, co zmniejsza ryzyko współpracy z kimś, kto notorycznie nie dotrzymuje terminów.
Zestaw na blackout
Coraz ważniejsze staje się nie tylko oszczędzanie energii, ale i przygotowanie się na długie przerwy w jej dostawie.
Ceny gazu i węgla rosną, a widmo niedoborów i blackoutów staje się coraz bardziej realne. Państwa przygotowują więc obywateli na drastyczne podwyżki, zachęcając do rozsądnego gospodarowania energią. W Holandii rządowa kampania promowała krótsze kąpiele i podkręcenie termostatu. Ta druga metoda jest zresztą szczególnie efektywna – profesor nauk biomedycznych Luc Bouwens z Université Libre de Bruxelles wyliczył, że obniżając temperaturę w mieszkaniu o 1°C, w skali roku można oszczędzić aż 700 euro.